Psychologia
Autoagresja i samookaleczanie
Anna miała 14 lat, gdy po raz pierwszy pocięła rękę żyletką taty. Chociaż musiała potem zasłaniać skaleczone miejsca długimi rękawami, czuła się znacznie lepiej. Paweł w chwilach wielkiej bezradności uderza pięścią w ścianę – robi to, odkąd skończył 13 lat. Szesnastoletnia Alicja, gdy jest jej wyjątkowo źle, zaczyna przypalać swoją skórę tlącym się papierosem. Wszyscy nienawidzą tego, co robią i jednocześnie… ciągle do tego powracają. Czym jest autoagresja (samookaleczanie), jakie są jej przyczyny oraz jak sobie z nią poradzić?
Przyczyny autoagresji
Ból emocjonalny – to on, według psychologów i psychoterapeutów, najczęściej jest przyczyną takiego, a nie innego postępowania wśród młodych ludzi. Uczucie to wiąże się z wieloma nierozwiązanymi problemami – nie muszą one jednak być obiektywnie wielkie (jak na przykład śmierć kogoś bliskiego), wystarczy, że mają dużą wartość dla danej osoby. Kiedy pojawia się stres, trudna sytuacja, autoagresja przynosi ulgę. Czasem wynika to z nagromadzonego napięcia, które zostaje w ten sposób rozładowane, innym razem chodzi o ukaranie się, a czasami o chęć zwrócenia na siebie uwagi. We wszystkich przypadkach zgodne jest jedno – autoagresja lub samookaleczanie staje się problemem. Jednocześnie daje ulgę i zaczyna być kolejnym kłopotem.
Anna: samookaleczanie poprzez cięcie się żyletką
Trudno mi dzisiaj powiedzieć, dlaczego właściwie to zrobiłam. Chyba słyszałam kiedyś, że to pomaga, że daje ulgę. Pewnego dnia usłyszałam od kolegi, że jestem grubaską. Oczywiście od dawna wiedziałam, że ważę o kilka kilogramów za dużo. Jednak te słowa były okrutne, bo wypowiedziane wśród znajomych. Zamiast powiedzieć coś kontrującego, pobiegłam z płaczem do domu. Kiedy byłam w łazience i zalewałam się łzami, zobaczyłam te maszynki i pomyślałam „Spróbuję”. Pocięłam sobie nadgarstki myśląc o tym, że mi się należy, że to kara dla takiego ohydnej grubaski, jak ja. I poczułam się lepiej. Teraz często w trudnych chwilach sięgam po żyletkę – już nie tnę rąk, bo jest za dużo śladów. A skóry bioder, brzucha czy nóg nie odsłaniam przecież zbyt często – podkreśla dziewczyna.
Dla kogoś, kto odkrywa ogromna ilość blizn na skórze nastolatka czy nastolatki, może stanowić to szok. W głowach niektórych pojawia się pytanie – dlaczego piękna, młoda dziewczyna tak okrutnie się szpeci, okalecza? To właśnie świadczy o potędze problemu – ulga odczuwana podczas cięcia skóry, podczas karania się, jest tak wielka, że wszystko inne przestaje być istotne. Wygląd skóry przestaje mieć znaczenie, ważne jest to, by nikt nie odkrył, co się na niej znajduje.
Paweł: autoagresja poprzez sprawianie sobie bólu
Kiedy moi rodzice się rozwiedli, miałem 11 lat. Była to dla mnie ogromna trauma, nikt mi niczego nie tłumaczył, nikt nie zapewniał, że i tak kocha, były tylko ciągłe kłótnie o to, z kim zamieszkam. Pewnego wieczora, w poczuciu wielkiej bezsilności, zacząłem po prostu uderzać pięścią w ścianę. Im bardziej mnie bolało, tym większą czułem ulgę. Rodzicom później wytłumaczyłem, że spadłem z roweru na ściśniętą dłoń. I nauczyłem się uderzać tak, by nie było śladów – np. łokciem, przegubem dłoni. Czasem głową. To nie dzieje się codzienne, jedynie, kiedy jest mi bardzo źle.
Bezradność – to bardzo ważna przyczyna sięgania po taką, a nie inną formę rozładowania emocji. Młody człowiek, który zaczyna stosować autoagresję, nie czuje fizycznego bólu – psychiczne cierpienie wynikające z bezradności właśnie i silnych, negatywnych uczuć jest tak wielkie, że w dużym stopniu zmienia odczucie bólu na ulgę. W przypadku Pawła zaistniała jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia – nie pojawił się nikt, kto byłby mu wsparciem. Dlatego czynność, odkryta przypadkowo, stała się czymś niezwykle pomocnym.
Alicja: autoagresja poprzez przypalanie papierosami
Od kiedy tylko zaczęłam palić, czyli od czternastego roku życia, papieros stał się dla mnie obowiązkowym towarzyszem w trudnych sytuacjach. Pokłóciłam się z mamą – wychodziłam „na spacer z psem”. Dostałam pałę w szkole – popalałam w szkolnej łazience. Jednak pewnego dnia to mi nie wystarczyło. Chłopak, który mi się strasznie podobał, dowiedział się o moim uczuciu i… wyśmiał mnie, przy wszystkich. Powiedział coś obrzydliwego, w stylu „nie dla psa kiełbasa”. Przy papierosie płakałam, ale to było mało, czułam rosnące zawstydzenie i wściekłość na samą siebie. I w przypływie tej wściekłości zgasiłam papierosa na dłoni. Nawet nie wiem, kiedy to się stało, poczułam mocny ból. Ale następnego dnia zobaczyłam niepokój na twarzy koleżanki i już wiedziałam, że to powtórzę – by ktoś to zauważył.
W niektórych sytuacjach samookaleczanie się jest związane z wielką ulgą, ale stanowi głośny komunikat: „Zwróć na mnie uwagę!”. Tak właśnie jest w przypadku Alicji, która nie miała żadnej przyjaciółki, której mogłaby zwyczajnie się wypłakać, wyżalić, opowiedzieć o tym, co zaszło. Tak brutalna metoda zwrócenia na siebie uwagi świadczy o tym, że nastolatce czy nastolatkowi potrzebne jest wielkie wsparcie i pomoc, że czuje się przede wszystkim osamotniony w swoim cierpieniu. Niestety, w wielu przypadkach komunikat ten jest „zaszyfrowany” – nastolatek kłamie o przyczynach swoich ran, choć w rzeczywistości potrzebuje pomocy.
Pomoc w przypadku autoagresji
A może autoagresja jest sposobem rozładowania napięcia… także i dla ciebie? Jeśli tak, musisz przede wszystkim uwierzyć, że to nie jest metoda, która załatwia problem – ona jedynie powoduje powstanie nowych kłopotów. To sposób destrukcyjny, czasem świadczy też o poważnej chorobie, jaką jest depresja. Dlatego musisz zacząć działać – robić coś, by w końcu sobie pomóc.
Na początek zastanów się, czy w twoim otoczeniu znajduje się ktoś bliski, z kim możesz porozmawiać o swoich problemach. Jeżeli nie – możesz zadzwonić na telefon zaufania. Pamiętaj, że podczas rozmowy nie musisz podawać swoich danych, a twój rozmówca będzie cechował się wyjątkową dyskrecją. Osoba, z którą się połączysz, wysłucha twoich problemów i doradzi, jakie kolejne kroki możesz podjąć.
Jeśli nie chcesz korzystać z takiej formy pomocy, możesz udać się do psychologa albo pedagoga szkolnego lub do specjalisty działającego poza placówką (np. do Poradni Psychologiczno Pedagogicznej). Niezależnie od tego, którą formę pomocy wybierzesz, pamiętaj – robisz to dla siebie, by nauczyć się radzenia z problemami w sposób inny, niż niszczenie samego siebie.