Związki
Dziewczyna spotyka się z innymi
Łukasz, 18 lat: Od roku jestem w związku z dziewczyną o dwa lata młodszą ode mnie. Ogólnie jestem z nią bardzo szczęśliwy ale istnieje jeden problem – ona bardzo często spotyka się z kolegami, umawia z chłopakami "sam na sam" aby jak to mówi pogadać. Bardzo mnie to denerwuje, bo ja nie odczuwam potrzeby spotykania się "sam na sam" z innymi dziewczynami. Powiem więcej: gdybym chciał spotkać się z koleżanką, moja dziewczyna zrobiła by mi nie lada awanturę, raz tego doświadczyłem. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji? Czy to normalne, że ona spotyka się tak z chłopakami czy może ja już jej nie wystarczam?
Wiele osób zastanawia się czy może istnieć przyjaźń pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem. Panuje bowiem powszechne przekonanie, że prędzej czy później jedna ze stron ( a być może obie) poczuje bardziej romantyczne emocje względem koleżanki lub kolegi. Gdy nasza „druga połówka” często spotyka się ze znajomymi przeciwnej płci, bardzo łatwo przychodzą nam do głowy myśli typu: „zdradza mnie”. Jest to dość logiczne rozumowanie, lecz nie można z góry zakładać, że to co Nam się wydaje, jest rzeczywiście prawdą. Być może dziewczyna lepiej dogaduje się z chłopakami, niż z dziewczynami (ta sytuacja może dotyczyć także chłopaka)?
Rozmowa powinna odbyć się w spokojnej atmosferze. Choć to trudne, najlepiej zwierzyć się ze swoich uczuć, jasno mówiąc, że takie spotykania przeszkadzają Nam, że rani to Nasze uczucia i że oboje partnerów w związku zasługuje na równe traktowanie. Reakcja drugiej osoby może być całkowicie rożna, ale dzięki niej będzie można zauważyć co się dzieje ze związkiem. Jeśli ukochany/ukochana zareaguje z przejęciem i zmartwi się, będzie to dowód na to, że te spotkania były czysto koleżeńskie i nie miały na celu zranienia niczyich uczuć. Natomiast nagły wybuch złości i krzyk może wskazywać na to, że ta osoba może mieć coś „za uszami”. Oczywiście, wyrafinowany kłamca uda zmartwienie nawet w przypadku, gdy coś jest na rzeczy…
Jeśli do całego kompletu zachowań można dodać hipokryzję (ja mogę, a Ty nie), pojawia się kwestia zaufania. Reguły panujące w związku powinny dotyczyć obojga partnerów, a nie tylko jednej ze stron. Najpewniej ta osoba wie jak wyglądają stosunki w takich „przyjaźniach” i próbuje zatrzymać partnera przy sobie, nadal świetnie bawiąc się z innymi. To taka gra w psa ogrodnika, któremu niekoniecznie zależy na naszej osobie, lecz nadal chce mieć Nas na zawołanie. Prawda jest taka, że nie mając dowodu zdrady nikomu nie można jej udowodnić, ale czy warto tkwić w związku, gdzie reguły tyczą się tylko jednej ze stron i w którym ważniejsi są znajomi, a zaufanie po obu stronach zmalało do zera?