Związki
Kłótnie w związku czyli jak się kłócić?
Zwykle zaczyna się całkiem niewinnie, od bardzo błahej sprawy. Wystarczy jednak trochę niezrozumienia, dawka emocji, o parę słów za dużo – i mała sprzeczka zamienia się w gradową burzę. Czy to zawsze musi tak wyglądać? Niekoniecznie. Prawidłowych kłótni w związku można się… nauczyć. Zatem jak kłócić się mądrze?
Czy kłótnia w związku zawsze jest zła?
Wielu z nas marzy o tym, aby w związku nie kłócić się w ogóle. To idylla – przecież taka relacja, oparta na wzajemnej zgodzie, musi być… idealna. Niekoniecznie. Wielu specjalistów podkreśla, że kłótnie mogą działać oczyszczająco i pozytywnie dla związku. Aby tak jednak się stało, muszą być to spory opierające się na ściśle uzgodnionych zasadach. Jakich dokładnie?
Nie krzycz
To jedna z najprostszych, a jednocześnie najtrudniejszych do wykonania wskazówek. Z jednej strony to zupełnie naturalne, że w poważnej kłótni opanowanie emocji (a co za tym idzie – podnoszenie głosu) jest bardzo trudne. Z drugiej – przecież chodzi o rozwiązanie sytuacji, a nie przekrzykiwanie się, do którego w takich okolicznościach zwykle dochodzi.
Czasem jednak to nie ty krzyczysz, a głos podnosi twój partner czy partnerka. Jak to zmienić? Przykład właściwego postępowania podaje Kasia (18l.) z Torunia
„Muszę przyznać, że dosyć często kłócimy się z moim chłopakiem. Jednak kiedyś te kłótnie wyglądały zupełnie inaczej. Nie wynikało z nich nic dobrego, to było jedynie wrzeszczenie jedno przez drugiego. Pewnego dnia postanowiłam sobie, ze koniec z tym. Będziemy kłócić się inaczej – czyli konstruktywnie. Przestałam krzyczeć, ale mój chłopak ciągle nie potrafił opanować emocji podczas sporu. Postanowiłam więc go do tego zmusić. Kiedy tylko podnosił na mnie głos, wypowiadałam utartą formułkę: „Nie będę się z tobą przekrzykiwać. Zaczniemy rozmawiać dopiero, jeśli zaczniesz mówić do mnie normalnie”. I do czasu, aż tak się stało – milczałam albo powtarzałam to samo. Od tamtego czasu minął rok. I żadne z nas już nie krzyczy na drugie, a kłótnie prowadzą do rozwiązania. Jak się okazało, krzyk po prostu wzmagał w nas agresję.”
Nie przeklinaj
Czasami trudno się powstrzymać, prawda? Niestety, wtrącenie bardziej „soczystego” słówka dla podkreślenie swojej złości działa zawsze przeciwko nam. Przeklinanie powoduje, że druga osoba ma prawo się obrazić – zwłaszcza, kiedy nie stosujemy wulgaryzmu jako przerywnika, ale kierujemy go dla określenia tej drugiej osoby. W tym momencie, niezależnie od tego, czy mamy rację, czy też nie – wytrącamy sobie argumenty z ręki.
Jeśli już czujesz, że nie dasz rady, wyjdź do drugiego pokoju/kuchni/łazienki i tam poprzeklinaj sobie na osobności. Pomysł wydaje się śmieszny, ale w praktyce przynosi wielką ulgę i… nie sprawia, że powinieneś przepraszać, niezależnie od przyczyny kłótni.
Słuchaj!
Dobrze „prowadzona” kłótnia to nie tylko wyładowanie ciążących emocji, ale i dojście do jakiegoś rozwiązania. Aby jednak tak się stało, konieczne jest nie tylko mówienie, ale i słuchanie drugiej osoby. Ustalcie sobie bardzo mądrą zasadę – kiedy mówi jednak osoba, druga jej nie przerywa. Dzięki temu nauczycie się słuchać drugiej osoby do końca, czyli dacie sobie możliwość dojścia do sedna sprawy.
Wbrew pozorom, nabycie tej umiejętności nie jest trudne. Zakaz przerywania sobie nawzajem spowoduje nie tylko to, że ty musisz słuchać – ale też twój chłopak czy dziewczyna nie będzie mógł przerywać tobie. A to staje się bardzo wygodne i przyjemne.
Unikaj utartych błędów
Są pewne zachowania, które uznane są już za „standardowe” błędy kłócących się par. Uściślając, chodzi o uogólnianie – czyli mówienie „bo ty zawsze” i „bo ty nigdy”. Takie wtrącenia są niesprawiedliwe, zwykle nieprawdziwe i powodują natychmiastowy protest u drugiej osoby.
Kolejnym takim błędem jest mówienie o wszystkich, ale nie o sobie. Kłócąc się dobrze, mów o tym, co czujesz. Na przykład: zamiast zwrotu: „jesteś kompletnie nieodpowiedzialny” powiedz „zrobiło mi się przykro, bo poczułam, że nie mogę na ciebie liczyć”. To zupełnie zmienia postać rzeczy!
Ostatni błąd, którego często się dopuszczamy, to porównywanie. Czyli znane nam wszystkim: „Jacek jakoś być punktualny, Magda nigdy nie narzeka na to, że się spóźnia.”. Może i Jacek jest punktualny i nawet Marek i Krzysiu też, ale co to zmienia? Przecież nie mają stu innych zalet, które posiada Twój chłopak. Zatem rozmawiajcie o was, a nie o nikim innym.
Nie obrażajcie się!
Strzelenie tak zwanego „focha” to najprostsze, ale i najmniej sensowne wyjście z kłótni. Dojrzali ludzie się nie obrażają, to raczej „domena” małych dzieci. Obrażanie się powoduje, że zamykasz drugiej osobie prawo do obrony – jedyne, co przyjmujesz, to przeprosiny. A to przecież niedojrzałe i męczące.
Oczywiście nie oznacza to, że nie masz prawa do chwilowego odpoczynku od kłótni. Ale jeśli czujesz, że już nie wytrzymasz, powiedz wprost – „Nie chce teraz z tobą rozmawiać. Potrzebuję chwili tylko dla siebie dla uspokojenia się. W przeciwnym razie mogę powiedzieć coś w złości, a tego bym nie chciał/chciała”. To coś zupełnie innego, niż klasyczny „foch”.
Trzymajcie się… tematu
To już ostatnia, ale wcale nie najmniej ważna wskazówka. Nie pozwalajcie sobie na dalekie dygresje, bo odejdziecie od głównego wątku i rozpętacie wielka burzę. Jeśli rozmawiacie o tym, że na przykład on czy ona się spóźnił na spotkanie, to tylko o tym, a nie o lekceważeniu ciebie w ogóle. Konkretny problem, konkretna propozycja rozwiązania i konkretna rozmowa – to z pewnością doprowadzi was do przyjemnego pogodzenia się.