Związki
Ona ma chłopaka, on ma dziewczynę…
Wydaje ci, że właśnie znalazłeś/łaś miłość swojego życia, ale… on lub ona już kogoś ma! Co robić? Walczyć? Czekać? Wyznawać miłość mimo wszystko? To trudna sytuacja, w której możesz sporo stracić. Ale możesz też… zyskać.
Tak naprawdę dużo zależy jednak od tego, czy jest to osoba, którą znasz od dłuższego czasu, czy raczej ktoś zupełnie nowy.
Ona/on – znany od lat
Bardzo często zdarza się, że czujemy coś do kogoś, kogo znamy właściwie „od zawsze”. Nie zawsze tylko potrafimy sobie to w porę uświadomić. Takie doświadczenie wspomina 16-letni Patryk:
– Anię znałem właściwie od piaskownicy. Zawsze wydawało mi się, że jest mi jak siostra i tyle – nie myślałem o nas w kontekście miłości. Czasem tylko zauważałem, że faktycznie Ania patrzy na mnie inaczej, ale starałem się to ignorować. W końcu, pewnego dnia, ona przedstawiła mi swojego… chłopaka. Byłem zszokowany, ale nie samym tym faktem, co swoją reakcją. Zrobiło mi się słabo, gdy widziałem, jak ten typ dotyka „moją Anię”. Nie mogłem przeboleć tego cały wieczór. W końcu uświadomiłem sobie, że przecież ja ją kocham i stąd te wszystkie uczucia. Nie zastanawiałem się wiele, nie miałem też wyrzutów sumienia względem tego chłopaka. Po prostu następnego dnia powiedziałem jej calutką prawdę, włącznie ze swoim „olśnieniem”. Niby mi nic nie mogła obiecać, ale już dwa tygodnie później byliśmy parą. I tak jest do dzisiaj. Gdybym siedział cicho, pewnie nigdy nie bylibyśmy razem – podkreśla Patryk.
To, co przydarzyło się Patrykowi, wcale nie należy do rzadkości. Tej parze akurat się udało. Jednak jeśli i ty jesteś w podobnej sytuacji – musisz zastanowić się najpierw, czy rzeczywiście czujesz miłość do swojej przyjaciółki czy przyjaciela, czy po prostu denerwuje cię, że ktoś „ośmielił się” z nią być. Innymi słowy, czy nie chciałbyś/chciałabyś po prostu, aby bliska ci osoba była… po prostu sama.
Druga kwestia to pewne ryzyko. Związek z przyjacielem zawsze jest w jakiś sposób ryzykowny – jeśli wam się nie uda, możesz stracić nie tylko miłość, ale i wieloletnią przyjaźń. Dlatego lepiej dokładnie zastanów się, czy jesteś gotowy zaryzykować i czy faktycznie twoje uczucie jest tak silne, by o nim mówić.
„To jest to!”
O zupełnie innej sytuacji można mówić, gdy spotykają się nieznane sobie osoby i okazuje się, że coś do siebie czują… ale jedna z nich jest zajęta. Przytrafiło się to 17-letniemu Krystianowi.
– Poznałem Justynę na wakacjach, jako znajomą znajomych. Kiedy tylko ją zobaczyłem – wiedziałem, że to jest to, że to jest dziewczyna, z którą chcę być. Chyba zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Wiedziałem, że ma chłopaka, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało – zacząłem wymyślać sobie, że widzę u niej jakieś sygnały wzajemnego zainteresowania. Zacząłem zapraszać ją na kolację, wysyłać kwiaty. Ona odmawiała, a ja myślałem sobie – e tam, w końcu mi się uda. I tak cały czas. Nie zauważyłem, kiedy ona zaczęła mnie unikać. Co więcej, gdy jej chłopak napisał mi, że mam się w końcu odczepić, uznałem, że to nic – i tak dam radę. W końcu ona wykrzyczała mi w twarz, że ma mnie dosyć i zaczyna się mnie bać. To było straszne, oczywiście natychmiast odpuściłem – przypomina sobie Krystian.
Walczyć o miłość? Tak, ale bez nacisku!
Historia Krystiana dowodzi, że nie zawsze usilne staranie prowadzi do celu. Czasem rzeczywiście okazuje się, że „wygrywamy” i jesteśmy w najpiękniejszym związku naszego życia. Ale czasem możemy trafić na kogoś, kto już w takim związku jest – i to nie z nami. I wtedy możemy doznać takiego zawodu, jaki przytrafił się właśnie Krystianowi.
Idealnym rozwiązaniem – jeśli tylko chcesz zawalczyć o swoją miłość, jest przyznanie się do swojego uczucia. Porozmawianie i proste przyznanie – „Słuchaj, zakochałem/zakochałam się. Wiem, ze kogoś masz, ale chciałbym/-łabym, abyś wiedział/a”. Potem jednak już jest czas… na odpuszczenie. Jeśli po takim wyznaniu nasza potencjalna sympatia nadal jest w swoim związku, to trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – widocznie nie czuje tego, co my. To trudne, ale dzięki zrozumieniu tego faktu oszczędzimy sobie niepotrzebnej kompromitacji.