Wygląd
Selfie – czego unikać?
Pokochaliśmy selfie. Niemal wszyscy, niezależnie od wieku – choć oczywiście prym wiodą tu ludzie młodzi. Zdjęcia robione samemu sobie stały się szalenie modne, ale… cóż, czasem mogą doprowadzić do naszej kompromitacji. Zanim więc strzelisz sobie taką fotkę albo raczej zanim wrzucisz ją do Internetu, dowiedz się, czego raczej… unikać.
Wbrew pozorom, temat jest ważny. Świadczy o tym chociażby ilość selfie wrzucanych na portale przedstawiające zdjęcia, które po prostu ośmieszają autora. Nie chcesz chyba dostać się na żadną z takich stron, prawda? W naszym rankingu przedstawiamy zatem nie hity, ale… kity związane z selfie.
Kit numer 1 – selfie z wydętymi ustami
Usta, które mają udawać te przed pocałunkiem. Albo które mają sprawiać wrażenie większych. Lub właściwie nie wiadomo, po co wykrzywiane – czyli tzw. „dziubek”. Odkąd pojawił się w świecie, robi zaskakującą furorę, ale obecnie jest po prostu wyznacznikiem tandety. Jeśli wrzucasz zdjęcie z dziubkiem, to trochę tak, jakbyś pokazał/a się w białych kozaczkach, sukience w panterkę i tlenionych na ultrablond włosach. To nic, że celebryci też robią selfie – oni też wyglądają głupio.
Choćby wszyscy mówili ci co innego, uwierz, że najpiękniej wygląda twarz w uśmiechu. Jeśli już bardzo pragniesz robić głupie miny, to wybierz raczej repertuar tych naprawdę śmiesznych. Selfie z dziubkiem już dawno weszło do innego worka – tandety.
Kit numer 2 – selfie z dziwnym tłem
Przez dziwne tło rozumiemy wszystko, czego nie chcemy pokazywać innym. Np. – śliczna dziewczyna robi sobie zdjęcie mające przedstawiać jej super makijaż. A w tle taki bałagan w pokoju, że aż trudno uwierzyć, że można tak żyć. Naprawdę warto sprawdzać pod tym kątem swoje zdjęcia. Może się bowiem okazać, że na tle naszego selfie jest pies robiący kupę albo mały brat biegający w pampersie. Niektórzy pobijają prawdziwe rekordy nietaktu – w tle ich zdjęć można doszukać się zużytych tamponów (!!), brudnych skarpet albo majtek.
Kit numer 3 – selfie z nagą niespodzianką
Czasem robimy sobie zdjęcie, gdy za nami jest szyba albo lustro. I nie zauważamy, że odbija się w nim coś, czego naprawdę wolelibyśmy nie pokazywać światu… W takiej sytuacji znalazły się np. dziewczyny, które robiły sobie zdjęcia twarzy, gdy w lustrze z tyłu odbijało się… ich nagie ciało. Uwaga na tego typu niespodzianki.
Kit numer 4 – selfie w niepasujących okolicznościach
Często chcemy podkreślić, że gdzieś byliśmy, chociaż naprawdę nie wszystkim należy się chwalić i nie wszędzie wypada robić zdjęcia. Nie rób sobie selfie na cmentarzu czy przy wypadku drogowym! Nie wypada także robić go przy kimś chorym czy śpiącym.
Kit numer 5 – po prostu głupie selfie
Czyli takie, w którym naprawdę nie wiadomo, o co chodzi. To wszystkie te, gdy ktoś wylewa na siebie jakieś dziwne płyny, zakłada na twarzy rajstopy czy pokazuje braki w uzębieniu. Albo robi selfie w pozycji, która ma pokazywać jego wygimnastykowane ciało, co wygląda po prostu niesmacznie.
Kit numer 6 – selfie a’la seksowne
Na pewno widziałeś/łaś tego całą masę. Selfie dziewczyny, która w ostentacyjny sposób je banana. Albo takie, w którym „przypadkiem” z dekoltu wylewa się biust. Lub to, gdy widoczna jest bielizna. Hitem jest jednak selfie pt. „włożę palec do buzi”. Uwierz, to nie jest seksowne. To jest po prostu ośmieszające i prowadzi do jednoznacznych skojarzeń. Przekonała się o tym 15-letnia Agnieszka:
– Kiedyś z koleżanką wygłupiałyśmy się i robiłyśmy sobie zmysłowe selfie. Potem wrzuciłam dwa do Internetu na Facebooka. Kiedy wróciłam ze szkoły, mój tata zrobił mi awanturę, że w pracy śmieją się z jego córki, że chyba już wybrałam zawód. Rany, jak głupio mi się zrobiło! Usunęłam szybko te zdjęcia, ale oczywiście znajomi porobili już kopie i czasem na złość mi je pokazywali. Do dziś płonę ze wstydu, kiedy pomyślę, że oglądała je na przykład moja ciocia – a zapomniałam, że mam ją w znajomych! – podkreśla Agnieszka.
Pamiętaj, Internet nie zapomina. Ty więc dla odmiany wykaż się dobrą pamięcią i wedle naszych wskazówek sprawdzaj każde selfie, które chcesz zamieścić w sieci. Bo przecież nie zawsze chcemy być aż tak bardzo „w centrum uwagi”.